Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 2:1
Legia Warszawa wygrała spotkanie 29. kolejki PKO BP Ekstraklasy z Lechią Gdańsk 2:1. Bramki strzelili Luquinhas i Jan Ziółkowski.
Tuż przed najważniejszym meczem sezonu – ćwierćfinałem Ligi Konferencji Europy z Chelsea – trener Legii Warszawa Goncalo Feio na konferencju prasowej podzielił się z mediami swoimi przemyśleniami, planami i emocjami przed tym starciem. Portugalczyk nie unikał szczerości, a jego słowa wybrzmiały jasno: Legia chce grać odważnie, z szacunkiem do rywala, ale też z przekonaniem o własnej wartości.
fot. Legia.com
Z kontuzjami trzeba żyć – Gual i Kapustka poza kadrą
Trener Feio odniósł się najpierw do sytuacji kadrowej, potwierdzając, że w meczu z Chelsea zabraknie Marca Guala i Bartka Kapustki. Ich urazy nadal wymagają rehabilitacji. – „Zrobimy wszystko, by byli gotowi na niedzielę. Na jutro niestety nie zdążą” – przyznał otwarcie.
Szacunek do Chelsea, ale też wiara we własne możliwości
Portugalczyk nie ma wątpliwości – jego zespół zmierzy się z absolutnym faworytem nie tylko tego dwumeczu, ale całych rozgrywek. Chelsea to jedyna drużyna, która wygrała wszystkie mecze w europejskich pucharach w tym sezonie. Mimo to Feio przypomina o doświadczeniu swojego zespołu – „Mamy w pamięci mecze z Aston Villą czy Realem Betis. Wiemy, na co nas stać”. Trener podkreślił także wagę domowego stadionu i wyjątkowego wsparcia fanów: – „Już na rozgrzewce Żyleta jest pełna. To coś wyjątkowego”.
Nie ma „żelaznej jedenastki” – liczy się zespół
Feio zaznaczył, że w Legii nie istnieje pojęcie pierwszego składu – każdy zawodnik musi być gotów wziąć odpowiedzialność. „Ostatnie mecze pokazały, że zmiennicy potrafią odwrócić losy spotkania. Każdy musi być gotowy na swoją szansę” – dodał. W podobnym tonie wypowiadał się o Tomasie Pekharcie, sugerując, że jego obecność może być kluczowa, ale nie zdradził, czy Czech wyjdzie w podstawie: „Możliwe, że zagramy z Tomasem. A może z nim i kimś jeszcze”.
Chelsea to gigant – ale to Legia może zagrać bez presji
Feio zauważył, że po raz pierwszy od dawna Legia nie jest faworytem. – „W Legii każdy mecz zaczyna się od 0:1. Taka jest mentalność tego klubu. Ale jutro ciężar odpowiedzialności spoczywa na Chelsea. To oni muszą. My możemy marzyć” – mówił z przekonaniem. Jego zdaniem presja, z którą na co dzień mierzy się największy klub w Polsce, teraz spoczywa na barkach rywali z Londynu.
Filozofia ponad wszystko
Trener jasno zaznaczył, że Legia nie zamierza tylko się bronić. – „Nie chcemy tylko neutralizować Chelsea, ale też grać swoje. Mamy charakterystykę, mamy tożsamość. Chcemy być zespołem, który w siebie wierzy” – mówił, odwołując się do filozofii gry i mentalności.
Szacunek dla Mareski i Chelsea, ale bez kompleksów
Portugalczyk odniósł się również do osoby trenera Chelsea, Enzo Mareski. Choć nie uważa siebie za osobę, która powinna go oceniać, wyraźnie docenił jego pracę. – „To projekt w budowie, ale z ogromnym potencjałem. Oglądałem Mareskę jeszcze w Leicester. Inspiruje mnie to, jak prowadzi atak pozycyjny” – zdradził. Dodał także, że zarówno Paweł Wszołek, jak i dyrektor sportowy Michał Żewłakow mieli okazję współpracować z włoskim szkoleniowcem.
Współpraca ze Żewłakowem? „Codziennie rozmawiamy”
Trener przyznał, że jego relacje z Michałem Żewłakowem są bardzo dobre. Choć na razie nie było rozmów o nowym kontrakcie, to regularnie konsultują kwestie sportowe i budowę zespołu. „To jeszcze nie czas na kontraktowe decyzje” – podsumował.
Wierzymy w siebie. Jutro może wydarzyć się coś wielkiego
Na zakończenie Goncalo Feio zaznaczył, że jego drużyna nie wyjdzie na murawę z nastawieniem defensywnym. – „Nie można wejść na boisko bez wiary w zwycięstwo. Wtedy przegrałeś już w szatni” – mówił. Trener liczy, że jego zawodnicy pokażą serce, pasję i odwagę, która pozwoli im napisać kolejny rozdział w europejskiej historii klubu.
Źródło: Legia Warszawa
Legia Warszawa wygrała spotkanie 29. kolejki PKO BP Ekstraklasy z Lechią Gdańsk 2:1. Bramki strzelili Luquinhas i Jan Ziółkowski.
Legia Warszawa ogłosiła kolejny ruch mający na celu wzmocnienie pionu sportowego – do klubu dołącza Fredi Bobic, uznany były napastnik reprezentacji Niemiec i ceniony dyrektor sportowy, który obejmie stanowisko Head of Football Operations. To ważne wzmocnienie na poziomie organizacyjnym, a zarazem sygnał, że stołeczny klub poważnie myśli o długofalowym rozwoju.